Miejmy nadzieję, że to już kres tej administracji. To był czas kłamstwa, obłudy, hipokryzji, braku kompetencji, lenistwa. Nawet w dziedzinie PR-u ten prezydent i jego kadry są żenujący. W sztuce logicznego myślenia wykazują olbrzymie braki. Potrafią bez zmrużenia oczu przypisywać sobie cudze zasługi i obciążać innych własnymi błędami. Gdyby mieli jakieś szersze horyzonty, to by się zastosowali do maksymy Newtona „Widzieliśmy dalej dzięki temu, że staliśmy na barkach gigantów”. Nie chodzi oczywiście, by gloryfikować poprzedników, ale chociaż by dostrzec i uszanować ich zasługi, zwłaszcza że stała za nimi cała rzesza pracowników urzędu, spółek miejskich i służb komunalnych. Mijająca kadencja z winy Polowego i jego aż nazbyt ambitnego wiceprezydenta (ale tak jest w przypadku, gdy miernotom daje się możliwość rządzenia), stała pod znakiem kłótni, politycznych rozrób, niezrealizowanych (bo przecież nierealnych) obietnic wyborczych. Można było się tylko śmiać przez łzy, gdy człowiek wybrany na prezydenta 50-tysięcznego miasta pozował do obiektywów aparatów fotograficznych z balonami, które miały symbolizować 82 procent zrealizowanych postulatów z kampanii 2018 r. Rzeczywiście, jest w tym alegoria jego prezydentury, nadmuchana. Zresztą 82 procent, koń by się uśmiechnął, bo to dużo więcej niż wódka z kumysu, którą mógłby przywieźć jego zastępca z Mongolii (jeszcze trochę tej prezydentury i raciborzanie zaczną rzeczywiście zaczęliby mieszkać w jurtach).
Nie ma portu, nie ma miejskich taksówek, nie ma „Stodolni”. Jest za to nieukończone lodowisko, za budowę którego trzeba będzie pewno zapłacić, bo pan Dariusz Polowy chciał je postawić bez zgody rady miasta. Zresztą dzisiaj ten geniusz nauk politycznych twierdzi, że bez rady rządzi się lepiej niż z własnym zapleczem politycznym. Po tej prezydenturze coś jednak pozostanie… Niesmak. Niesmak, że za publiczne pieniądze można było się lansować na billboardach, plakatach, banerach. Miasto zostało wręcz zalane podobiznami Polowego, którego zastępca tak bardzo walczył… o estetykę miasta. Tu nie bolała „reklamoza”. Zresztą działalność wiceprezydenta od turystyki, który lubi „drzewa” i „kulturę”, to temat na osobny artykuł. Dość wspomnieć, że facet położył jeden z najlepiej przyjmowanych imprez biegowych w regionie – „Półmaraton Rafako”. Jeden z uznanych autorytetów w dziedzinie raciborskich festiwali, Odyseusz Olbiński, w komentarzach w mediach społecznościowych przyznał, że za kadencji Polowego doszło do zapaści w tej sferze. I fakt. Nie ma Intro. Nie ma FRU, za którego organizację przecież odpowiedzialna była Zuzanna Tomaszewska, czyli osoba należąca do najbardziej zaufanych wiceprezydenta. Jest za to akcja „Bądź pro – zdrowie”, na którym sprzedaje się, uwaga, fast foody, ale patrząc na sylwetkę zastępcę włodarza miasta, nie jest to żadnym zaskoczeniem. Pozostają „zasługi” w dziedzinie ochrony powietrza. W tej dziedzinie głośnym w ostatniej kampanii wyborczej był jak nikt inny Dawid Wacławczyk.
Dzisiaj można powiedzieć „sprawdzam”. W Raciborzu w ramach programu „czyste powietrze” wymieniono mniej „kopciuchów” niż w Rydułtowach, Pszowie, Radlinie, czy nawet w takich metropoliach jak Gorzyce i Godów. Wiceprezydent od turystyki, zresztą nawet teraz, w ostatnim dniu kampanii, lansuje się przy inwestycjach, które są zasługą Mirosława Lenka. Ogródek Jordanowski, na którym posadził dwie grusze (max możliwości), to zadanie, które zaistniało przy ulicy Stalmacha, w wyniku przetargu ogłoszonego jeszcze w 2017 r. To również administracja Lenka pozyskała środki zewnętrzne na tę inwestycję. Zastępca nachalnie agituje za swoim szefem na lewobrzeżnych bulwarach, które powstały na bazie projektu z 2015 r. beton nie przeszkadza dzisiaj Dawidowi Wacławczykowi. Jego szef zresztą swoją agitkę uprawia równie prostacki sposób, bo jak inaczej nazwać robienie sobie fotek na obwodnicy z kartką, na której jest napisane „Da się”. Obwodnica ta została zaprojektowana w czasie kadencji Mirosława Lenka. Obwodnica ta uzyskała tzw. ZRID w czasie kadencji Mirosława Lenka. Obwodnica ta uzyskała lwią część dofinansowania w czasie kadencji Mirosława Lenka. Pozostałą część finansowania „załatwił” człowiek na pewno nie z mojej bajki, Michał Woś. Nie z mojej, ale trzeba przyznać, że był wówczas członkiem Zarządu Województwa Śląskiego.
Na pewno nie był to Dariusz Polowy. „Sukcesy” ekipy prezydenta z plakatu to natomiast wielomiesięczny remont ulicy Rybnickiej, który sprawił, że ludzie rzucali mięsem, bo z powodu kilku kilometrowych objazdów tracili czas i pieniądze. To również całkowity zastój w przygotowaniu dokumentacji projektowej drugiego odcinka obwodnicy miasta. Sześć lat „jak krew w piach” można by rzucić za mistrzem Kondratem w nieśmiertelnym „Dniu świra”. Właściwie miejska spółka miała kłopot nawet z właściwą instalacją lodowiska „polowego” na rynku. Tego lodowiska pod chmurką, do którego korzystania w okresie przekroczenia norm jakości powietrza zachęcał Dawid Wacławczyk. Można by tak mnożyć przykłady niekompetencji politycznych blagierów i nie bójmy się użyć tego słowa – nieudaczników. Dlatego w tę niedzielę zagłosujmy na człowieka, który z powodzeniem zarządzał stolicą naszego kraju i któremu podlegały największe inwestycje w Warszawie. Na człowieka, który ma wiedzę i odpowiednie kontakty, by rzeczywiście załatwić dla miasta potrzebne środki. Na człowieka, który gwarantuje solidne zaplecze w radzie miejskiej, które jest tak potrzebne po kilkuletnim okresie kłótni inicjowanych przez środowisko Polowego i Wacławczyka. Nie dajmy się omamić plakatom i sztucznym uśmiechom serwowanym przez człowieka z billboardu. Nie sponsorujmy Polowemu i Wacławczykowi utrzymania na koszt podatnika. Postawmy krzyżyk przy nazwisku Jacka Wojciechowicza.
podpisano
Tony Soprano


