Tony Soprano to autor listu, który dotarł na naszą redakcyjną skrzynkę.
„Od pięciu lat Raciborzem rządzą ludzie, którzy zmarnowali szansę, jakiej średniej wielkości miasto na prowincji ma prawdopodobnie raz na sto lat. Wszystko dlatego, że ich ambicja i wybujałe ego nie dorosło do możliwości, jakie postawił przed nimi los. Mieli do dyspozycji większość w Radzie Miasta. Mieli tej samej barwy politycznej sejmik województwa, mieli wreszcie tej samej barwy rząd centralny w Warszawie. Mieli za sobą wiceministra spraw zagranicznych, a mogli liczyć również na członka zarządu województwa, a później wiceministra sprawiedliwości. Byli w sytuacji tenisisty, który ma trzy piłki meczowe. Trzy piłki poszły w trybuny.
Racibórz rozwinął się o tyle, że wybudowana została obwodnica, ale o projekt tej obwodnicy zadbał Mirosław Lenk, poprzedni prezydent miasta. Również Lenk zadbał o to, by zadanie to znalazło się na liście do dofinansowania przez samorząd województwa śląskiego. Oprócz tego na próżno szukać w piastowskim grodzie realizacji wielomilionowych inwestycji. Wszystko dlatego, że prezydent Polowy nie potrafił się oprzeć, by zrobić wiceprezydenta z człowieka, który do tej roli po prostu nie dorósł. Konsekwencje dla miasta są porażające. Od pięciu lat trwa żenująca wojenka z radą miasta, która wywołuje uśmieszki politowania w całym regionie. Ta wojna to wynik tego, że radni Michała Fity wyszli z koalicji, po tym jak ten ostatni został wyautowany ze stanowiska zastępcy prezydenta. Co więcej, konflikt ten udowadnia, że ani Wacławczyk, ani Polowy nie mają zielonego pojęcia na czym tak naprawdę polega samorządność – na sztuce budowania kompromisu.
Ani jeden, ani drugi nie potrafią zrozumieć, że samorządność to sztuka przekonywania do swoich racji i rezygnowania z części swoich postulatów. Ale to kwestia osobowości, własnych kompleksów i ograniczeń. Najlepszym dowodem na potwierdzenie powyższej tezy jest fakt, że na listach wyborczych do Rady Miasta nie ma właściwie nikogo, kto reprezentowałby stary NaM. Stowarzyszenie jest martwe. Nikt nie idzie za Dawidem Wacławczykiem. Pycha, egocentryzm, wieczne samozadowolenie stały się znakami firmowymi wiceprezydenta. Teraz nie ma on nawet zaplecza politycznego i jest po prostu funkcjonariuszem Prawa i Sprawiedliwości. Raciborzanie będą więc mieli naprawdę łatwy wybór negatywny, a mianowicie na kogo w najbliższych wyborach nie głosować. Argumentów jest aż za dużo.
Brak umiejętności współpracy z radą wskazuje całkowity brak zdolności przywódczych w szerszej perspektywie. Sprawa lodowiska i próba przeforsowania swojego stanowiska na „pałę” pokazuje, że zarówno Wacławczykowi jak i Polowemu brakuje podstawowego zmysłu legalizmu, co zresztą jest charakterystyczne dla większości członków PiS. Oto bowiem niby udzielni władcy Polowy z Wacławczykiem uznali, że będą rządzić miastem zapominając w ogóle o ogranie stanowiącym. W wyniku takiej indolencji intelektualnej Racibórz straci teraz kilka milionów zł, które trzeba będzie zapłacić wykonawcy i to za inwestycję, z której nikt nie skorzysta. Bo panowie prezydenci chcieli… Zresztą lodowisko to chyba prawdziwe nemezis dzisiejszych włodarzy z Batorego.
W pamięci pozostaje, jak Wacławczyk ujadał, że jest niedopuszczalne, by organizować biegi w trakcie dni, w których jest alarm smogowy. Dzisiaj wręcz zaprasza na lodowisko na rynku, gdy stężenie pyłu przekracza czerwony wskaźnik. Wacławczyk potrafił także zarżnąć biegi w Raciborzu, które cieszyły się prawie tysiącosobową frekwencją. Dzisiaj po półmaratonie i idei czterech biegów zostały zdjęcia. Fakt. Te imprezy robili z powodzeniem Mirosław Lenk i Wojciech Krzyżek. Wacławczyk to wreszcie gwarancja wątpliwej moralności, o czym świadczy dość zagmatwana sprawa „rzekomego plagiatu koncepcji produktu turystycznego” (Byłoby może przed wyborami dobrze porównać wiekopomne dzieło wiceprezydenta i redaktora Wawocznego). Jeśli intelektualne i moralne przymioty obu tuzów nie wystarczą, niech pozostanie czysty pragmatyzm.
Za dwa miesiące raciborzanie obudzą się w kraju rządzonym przez koalicję z 15 października, w województwie rządzonym przez koalicję z 15 października. Nie jest dobrą receptą na rozwój miasta wybieranie ludzi, którzy po pierwsze należą do PiS-u, a po drugie umieją rozmawiać właściwie tylko sami ze sobą.”
podpisano
Tony Soprano


